Post
autor: del » sob 28 mar, 2009 22:34
Dobra, ostatni wyścig w sezonie. Mój szef zespołu stwierdził, że najlepiej będzie, jak zacznę przygotowywać sie do wyścigu w dniu wyścigu - tak aby zaskoczyć rywali formą. Udało się P4 :P Ale od początku... W Q nie byłem ostatni - słyszałem, że bukmacherzy tego nie przewidzieli, i niektórzy wygrali dziś wielką kasę. Poza tym, Xcore odjechał, a reszta nie licząc mnie i erwba zdaje sie mieli czasy mieszczące się w 1-2 sek. Brawo :P
FL - jak zawsze, w ślimaczym tempie, ale no szło sie przyzwyczaić przez cały sezon. Już miała być nowość, 0 spinów, no ale jednak, chyba jaro postanowił podtrzymać tradycję spinów na FL na samym końcu okrążenia.
Wyścig - Start, czyli jak zawsze zimne opony, odpuszczam T1 bo szkoda spojlerów. Biedny Zeid znów na poboczu, czyli zaczynamy wyścig jak zawsze ;| Potem następny zakręt, Korbaczek mnie blokuje (przez całe 3-4 sekundy byłem w tym wyścigu od kogoś szybszy, normalnie wow), w efekcie czego wyprzedza mnie maka, wypada na pobocze, ale cwaniak pakuje się przede mną i nie chce skubany oddać pozycji (normalnie Hamilton ;) ) No ale ok, i tak był chłopak szybszy w Q i ogólnie, to nie ma sensu próbować go wyprzedzić na kolejnym zakręcie, poczekam aż sam odpadnie. Pech chciał że nie odpadł ;) A daaaaalej wyścig fascynujący, ziew, oglądałem sobie na pasku na dole jak sie inni wyprzedzają, bo zakrętów to Monza za dużo nie ma ;) Odpadł Xcore, 4 na torze, to już zupełnie nudy. Ale no, postanowiłem we wspaniałomyślnym geście nie walczyć tym razem o podium, dałem wygrać innym. Niech mają.
Zwyciężają tylko tacy, którzy nie tracą wiary.